Jeanick
| 2011-07-29 16:31:39
"Co ma piernik do wiatraka". Historycy od dawna już twierdzą, że wybuch powstania był błędem, kolejny raz politykierzy wykorzystali naród, w tym wypadku "kwiat narodu - młodzierz" do swoich politycznych celów. Nie będę rozpisywał się na temat przyczyn i skutków. Efektem tego zrywu było kompletne zniszczenie miasta i w dalszym efekcie nasza "pomoc" w odbudowie stolicy. Jaki sens ma celebrowanie totalnej porażki militarnej i politycznej - nie wiem. Dlaczego we Wrocławiu? Też nie! Mnie to nie rajcuje. Proponuję w przyszłym roku, w lipcu inscenizację Bitwy Pod Grunwaldem w Parku Szczytnickim lub Bitwy Pod Olszynką Grochowską w Lasku Osobowickim w kolejną rocznicę.
W sumie to bliższa jest mi Wojna Piwna!
borzyn
| 2011-07-31 09:55:01
Kolego trochę zatraciłeś się w wymiarze materialnym i czegoś co można określić "regionalnym egoizmem". To co miało miejsce w 1944r. nad Wisłą należy rozpatrywać w pierwszej kolejności jako akt odwagi i miłości do ojczyzny, a nie zniszczenia 20 lub 200 budynków. Tu chodziło o gotowość do przelania własnej krwi za Polskę. To że zgineła młodzież, dzieci to tragedia, ale właśnie Oni tam byli (nie na froncie). To co się tam stało mogło mieć miejsce w każdym mieście naszego Kraju.
A jeśli chodzi o formę prezentacji to sądzę, że w takiej czy innej każda jest dopuszczalna jeśli nie pozwala zapomnieć o tych wydarzeniach, o tych Osobach i uczy czegoś młode pokolenie które tak naprawdę często nie wie kiedy było Powstanie, gdzie (sic!) a tym bardziej dlaczego!!!
Powiedz mi ile osób dziś zdecydowało by się na coś takiego w dobie widzenia "własnego czubka nosa"?
|
|||||||||||||||||||||||||