Autor Wojciech Chądzyński "Słowo Polskie" 2003 nr ...?
|
"Sylwetka budowli jawi się silna i pewna siebie, tak też policja chce przedstawić siebie jako wielką, pewną siebie i mocną postać na tle ogólnej jedności państwa i narodu" – w taki to sposób pod koniec roku 1928 scharakteryzowano nowo budowany gmach Prezydium Policji we Wrocławiu, który wzniesiono na placu wytyczonym przez obecne ulice Podwale, Łąkową, Druckiego-Lubeckiego i Muzealną.
Na początku dziewiętnastego wieku we Wrocławiu – jak podają ówczesne księgi miejskie – mieszkało około 60 tysięcy osób. Nad ich bezpieczeństwem czuwało 47 pracowników Prezydium Policji, które powstało w roku 1809 i swoją pierwszą siedzibę miało w budynku przy dzisiejszej ulicy Biskupiej. Było tam jednak tak ciasno, że trzy lata później wrocławscy policjanci przenieśli się do nowego, o wiele większego, obiektu przy ulicy Szewskiej 49. Tam oraz w 10 innych budynkach rezydowali przez 117 lat, by w roku 1929 już na stałe przenieść się do nowoczesnego gmachu przy ulicy Podwale. W czasie tych przenosin Wrocław zamieszkiwało już 600 tysięcy ludzi, a w Prezydium Policji pracowało 2209 policjantów.
Dla urzędnika tylko jedno okno
Budowę siedziby obecnej Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu rozpoczęto w maju roku 1926. Uroczyste otwarcie z udziałem pruskiego ministra spraw wewnętrznych odbyło się 11 stycznia 1929 roku. Zanim jednak przystąpiono do prac budowlanych, okazało się, że teren na którym ma stanąć budynek jest zbyt grząski, w związku z tym należało go utwardzić. W tym celu wbito w grunt 2550 betonowych pali, o długości od 10 do 12 metrów. Dzięki temu zabiegowi bez problemów wybudowano fundamenty i przystąpiono dalszych prac. Dziś mało kto wie, że w tamtych latach pruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych każdej nowo budowanej policyjnej siedzibie określało bardzo szczegółowy program przyszłego funkcjonowania. W planie tym – jak piszą w „Architekturze Wrocławia†Anna Markowska oraz Agnieszka Tomaszewicz – określano nie tylko liczbę pomieszczeń przypadających na poszczególne wydziały policji, ale także wyznaczano miejsca w budynku, które miały zajmować poszczególne pokoje. Ich powierzchnię określano liczbą okien przypadających na jednego pracownika. Zwykłemu urzędnikowi przysługiwało jedno okno, kierownik wydziału miał prawo do dwóch, a naczelnik policji do trzech. Wrocławskiej siedzibie policji przyznano 590 okien. Pokoje urzędnicze były skromne, pozbawione dekoracji, gładko otynkowane w jasnych barwach, co miało sprzyjać skupieniu przy pracy.
W gmachu były dwie centrale telefoniczne, windy, w tym jedna dla interesantów, oraz czujniki przeciwpożarowe połączone bezpośrednio ze strażą pożarną. Były tam też mieszkania służbowe dla: urzędników aresztu, dyrektora biura centralnego, dozorcy oraz ekskluzywny, dwupoziomowy apartament dla prezydenta policji. W gmachu urządzono również areszt: jeden dla kobiet, drugi dla mężczyzn, wyposażony we własną kuchnię. Na piątym piętrze, od strony Podwala, w roku 1936 założono muzeum policyjne dostępne dla publiczności, o którym wiadomo, że istniało jeszcze w maju roku 1945. Do dzisiaj nie wiadomo co stało się z jego eksponatami.(…)
Płaskorzeźby tylko dla aresztantów
Główną fasadę budynku jej projektanci, wrocławski architekt Rudolf Fernholz oraz mistrz budowlany Malwitz, skierowali w stronę centrum miasta i ozdobili czterema potężnymi filarami, każdy o wysokości ponad 13 metrów, na których umieścili rzeźby mężczyzn – stylizowane na rzymskich wojowników, autorstwa berlińskiego rzeźbiarza Feliksa Kupscha.
Budynek obecnej Komendy Wojewódzkiej Policji został tak zaprojektowany, że przy budowaniu musiano wykonać pięć wewnętrznych dziedzińców: centralny z wjazdem od ulicy Druckiego-Lubeckiego, oraz cztery mniejsze, mających za zadanie zapewnić dostęp światła dziennego do korytarzy i pokoi. Jeden z dziedzińców, tak zwany więzienny, sąsiaduje z aresztem i służy jako miejsce spacerów dla zatrzymanych. Na jednej ze ścian tego sprawiającego przygnębiające wrażenie dziedzińca umieszczono dwie płaskorzeźby przedstawiające codzienną pracę policjantów.
Na jednej z nich stróż prawa usiłuje postawić na nogi pijanego jegomościa, na drugiej zatrzymuje uciekającego z łupem złodzieja. Szkoda, że te humorystyczne dzieła mogą oglądać jedynie pracownicy Komendy Wojewódzkiej oraz pensjonariusze obiektu.
/POLI/ Od siebie dodam, że zainteresował mnie napis na pierwszym zdjęciu: ZUR TRAUBE. Z tego wynika że jegomość przyjął większą ilość C2H5OH w tajemniczej gospodzie Pod Winogronem :) Czy taka gospoda była kiedykolwiek we Wrocławiu ?