PP
| 2005-06-05 21:41:05
Było, nie było - cud! Właściciele "cudownego obrazu" dostali nowe mieszkanie.
bonczek/hydroforgroup/
| 2005-06-05 21:51:19
też prawda:-)
cegla
| 2005-06-12 22:45:17
hmmmm.... czy to tylko ja mam problemy ze strona?
Neo
| 2005-06-12 23:01:35
Nie tylko ty masz problemy ze strona :( cos sie popsulo
Festung
| 2005-06-05 22:23:15
Cudów w Polsce było wiele. Nie ironizuję- mam na myśli rzekome cuda w obszarze osobliwej religijności Polaków. Wystarczyło załamanie światła na nierównej tafli szkła w oknie, jakiś refleks świetlny, nienaturalne ułożenie gałęzi, uloty elektryczności statycznej na szczytach wież kościelnych ( tzw. ognie św. Elma), a pobudzana wyobraźnia i stugębna wieść czyniły kolejny cud. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego kościół kat. stanowczo nie odcinał się od tego niewątpliwego zabobonu? W tym miejscu warto dodać, że cuda są specjalnością wyznawców ww. kościoła- u protestantów jakoś nie mają miejsca. Był jednak taki czas w historii kościoła kat., w którym cudów nie było. Był to okres aktywnej działalności św. Inkwizycji w Hiszpanii. Bracia dominikanie ze śmiertelną powagą badali każdy przypadek rzekomego cudu. Znany jest głośny przypadek pewnej niewiasty, która twierdziła, że zamiast pokarmu przyjmuję tylko św. hostię i to wystarcza jej do życia. Inkwizytorzy dowiedziawszy się o tym fakcie, rzetelnie przebadali ten przypadek. Otóż zamknęli pobożną kobietę w celi, gdzie codziennie przy akcie przystępowania do komunii, karmiona była opłatkiem. W krótkim czasie nieszczęsna kobieta zmarła. Hiszpania czasów św. Inkwizycji praktycznie nie wygenerowała żadnego świętego. Powracając do Wrocławia: pewnego letniego dnia, bodaj w 1966 roku ognie św. Elma na wieży kościoła św. Maurycego natychmiast ogłoszono cudem. Szybko zgromadzony pod kościołem tłum, rozpędzony został równie szybko, jak napisał Bonczek, przez krewkich milicjantów. Przypadkiem przechodzący obok kościoła podpity sąsiad z mojej kamienicy został zdzielony pałą. Najśmieszniejsze w tym było to, że był on powszechnie nielubianym ormowcem i pijakiem, dalekim od kościoła i jego cudów.
big
| 2005-06-06 22:27:46
Czy może pamiętacie jak w latach 70 w Parku Szczytnickim gałezie drzewa urosły tak że utworzyły znak krzyża?Natychmiast po tym odkryciu zaczęły zbierać się tam "pielgrzymki" palono znicze itp.Ocfzywiście nie było to"po linii" wszechwładnej komuny i krzyż ścięto.
A Wrocławianie wzbogacili się o jeszcze jeden pamflecik na rządząca siłę narodu. Oto on.
We Wrocławiu jak wieść niesie ,wyrósł krzyż w szczytnickim lesie.
Idą starzy , idą dziatki, na cud patrzą nastolatki.
Wśćiekł się Drożdż - partyjny gazda
że krzyż wyrósł a nie gwiazda.
I natury cud niezdrowy ścięto jako czyn zjazdowy.
Może nie jest to całkiem orginalny tekst ale tylko tyle zapamiętałem
A może ktoś pamięta jak to " leciało"???
Pozdrawiam
petro
| 2005-06-12 22:27:55
Piszac o tzw. cudach warto byloby wspomniec slynny krzyz, ktory wyrosl na drzewie w Parku Szczytnickim i komunisci wycieli go bo draznil ich. Chcialbym podkreslic, ze nie wolno ironizowac o rzeczywistych cudownych wydarzeniach zwlaszcza jesli dotycza zdrowia jakies osoby
|
||||||||||||||||||||||