Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Śnieżka widziana z..., Karpacz
górski: To jest rzadkością, bo o wschodzie słońca (pora i kierunek skąd widać). Często obserwowałem takie zjawisko gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Z DK-30 widziałem wielokrotnie między Chmieleniem a Pasiecznikiem , na zjeździe do Barcinka, czy okolic Rybnicy. Z Karpacza można trafić podwójny błysk - od szyb górnego (meteo) i dolneo spodka (restauracja). Obecnie jest łatwiej, bo komórka jest zawsze pod ...
Panoramy i widoki Międzyborza, Międzybórz
Lekok: Tylko pochwalić:)
Zdjęcia lotnicze, Świebodzice
Tony: Subtelna różnica, ale chyba Twoje lepsze. Wymieniłem :)
Stocznia rzeczna Konstal, ul. Michalczyka Kazimierza, Wrocław
Lekok: Dopisałem:)
Budynek nr 6, ul. Bema Józefa, gen., Wałbrzych
rajaser: Pusty plac za bramą wjazdową, to miejsce przyległej do budynku, nieistniejącej sali balowej.
Budynek nr 4, ul. Gnieźnieńska, Wrocław
Lekok: Zmieniłem stan obiektu na nieistniejący.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Szyszka
Paulus,
rajaser
Hellrid
MacGyver_74
Mmaciek
Rigo.
Hellrid
Hellrid
Hellrid
Wolwro
KrzysztofKudowa
KrzysztofKudowa
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
Hellrid
MacGyver_74
Hellrid
Hellrid
MacGyver_74

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Jacek Karpiński (genialny informatyk, projektant najmniejszego mikrokomutera na świecie K-202 w 1969 r.) o ELWRO
Autor: Maciej S.°, Data dodania: 2014-03-13 00:36:59, Aktualizacja: 2014-03-13 14:38:07, Odsłon: 4235

Trochę z innej strony o ELWRO i epoce w której istniał zakład z rozmowy z Jackiem Karpińskim (1927-2010)
Wyjątkowa historia genialnego polskiego konstruktora komputerów.
U schyłku życia mieszkał we Wrocławiu.

 

     “Jak zrobiłem Perceptron, też zrobiło się głośno. Zaraz zaczęły do mnie przyjeżdżać delegacje z zagranicy. To była druga taka konstrukcja na świecie (coś podobnego zbudowali w Stanford, ale na innych zasadach. U mnie to była sieć neuronowa na 2 tysiącach tranzystorów). A w dyrekcji instytutu był profesor Węgrzyn, nieuk, kawał durnia, ale ubowiec. I profesor Węgrzyn nie mógł tego wszystkiego znieść. ”
(…)
     “Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i Elwro, i IMM. Elwro zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. Żaby jakieś robili. Można sobie jeszcze obejrzeć w Muzeum Techniki. U mnie w 1973 roku pracowało raptem 200 osób. Przecież taki Huk wydawał na Elwro miliardy złotych! I nic z tego nie wychodziło. Ja robiłem rewelacyjne maszyny za grosze. To jakie on miał wyjście? Albo mnie zamknąć, albo zamknąć Elwro.
A że i w Elwiro, i w IMM pełno było towarzyszy i ubowców, mieli odpowiednie dojścia, żeby mnie wykończyć. Ja przecież nigdy nie byłem w partii. Wszyscy wiedzieli, że jestem ustawiony bokiem…
A na początku 1973 roku członkowie dyrekcji Elwro zaprosili Jaroszewicza, który był wtedy premierem i pierwszym sekretarzem, i powiedzieli: – Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim! On nas zniszczy ekonomicznie. On ma 200 osób i robi maszyny z zagranicznych części, a my zatrudniamy 6 tysięcy i robimy z polskich. I on ma 3 tysiące zamówień, a my nie mamy żadnego.

                  xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

     Jacek Rafał Karpiński (ur. 9 kwietnia 1927 w Turynie, zm. 21 lutego 2010 we Wrocławiu) polski inżynier elektronik i informatyk, żołnierz Szarych Szeregów w Batalionie Zośka, uczestnik powstania warszawskiego, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Projektant minikomputera K-202. Jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Informatycznego i wiceprezes jego pierwszego Zarządu Głównego[2]. Był synem Adama Karpińskiego… Dyplom mgr inż.uzyskał w marcu 1951. Prześladowany za działalność w AK i udział w powstaniu. W latach 1951/1954 pracował jako starszy konstruktor w ZWUE T-12 na Żeraniu w Warszawie, skonstruował nadajnik 2 kW NPK-2. Od 1955 adiunkt w IPPT PAN. Udział w konstrukcji pierwszych aparatów USG.

     Mimo sukcesów konstrukcyjnych Karpiński był cały czas szykanowany przez różne instytucje. Kierowanie produkcją K-202 powierzono mu jedynie z powodu nacisków Brytyjczyków. Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwieMERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR. Konstruktorowi odmawiano wyjazdu za granicę.

     W 1978 Karpiński wyjechał na Warmię, gdzie pod Olsztynem zajął się hodowlą drobiu i trzody chlewnej. W 1981 władze nie zgodziły się na objęcie przez niego stanowiska dyrektora ani przedsiębiorstwa MERA ani Instytutu Maszyn Matematycznych.

    Ostatecznie Karpiński wyemigrował do Szwajcarii, gdzie stworzył m.in. robota sterowanego głosem oraz Pen-Readera, skaner wraz z oprogramowaniem do wczytywania i czytania tekstu po jednej linijce.

     Po powrocie do kraju w 1990 zamieszkał we Wrocławiu. Był m.in. doradcą ds. informatyki ministrów Leszka Balcerowicza i Andrzeja Olechowskiego. Próbował bez powodzenia wdrożyć w Polsce produkcję pen-readera oraz kas fiskalnych. Cierpiał z powodu problemów finansowych, częściowo wynikających z pułapek ekonomicznych, w jakie wpadł, próbując wprowadzać swoje wynalazki do produkcji. Ostatecznie dorabiał projektując witryny internetowe.

 

Zniszczyć konstruktora

Komuniści zmarnowali pomysły jednego z najbardziej genialnych konstruktorów w historii Polski.

Kiedy komputery były ogromnymi szafami, zbudował jeden z pierwszych na świecie minikomputerów, wyprzedzający swój czas o dekadę. Gdyby władze nie podkładały mu ciągle kłód pod nogi, Jacek Karpiński byłby dziś sławny i bogaty. Jednak komunistyczni aparatczycy nie mogli lubić naukowca, który w czasie wojny walczył w Armii Krajowej. I to w słynnych Szarych Szeregach, w batalionie “Zośka”….

W 1951 roku Jacek skończył jednak politechnikę i dostał nakaz pracy w laboratorium Polskiego Radia. – Zgłosiłem się, a następnego dnia przylatuje kadrowa z pianą na gębie. I wrzeszczy: “Co tu robi ten dywersant! To sabotaż! Wróg ludu się tu zakradł, won mi stąd!”…

Kiedy w końcu zaczął pracę, był prześladowany, w zakładzie nachodzili go ubecy. Odetchnął dopiero po trzech latach, w Polskiej Akademii Nauk. Zbudował tam maszynę AAH do prognoz pogody, czy AKAT-1, pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. –

Wtedy w PAN pracowali prawdziwi naukowcy. Dopiero z początkiem lat 60. przyszło na kierownicze stanowiska tałatajstwo, których jedyną kwalifikacją było członkostwo w partii i w UB.

Ci politykierzy robili w latach 60. straszne świństwa prawdziwym naukowcom, jak mojemu promotorowi, sławnemu prof. Groszkowskiemu – mówi. – Ale wcześniej, po 1956 roku, chciało się pracować w Polsce, naprawdę. Po odwilży 1956 roku uważałem, że skoro walczyłem o Polskę w czasie okupacji, to mam obowiązek teraz pracować, żeby było w niej lepiej….

W 1959 r. PAN przedstawiła jego kandydaturę do konkursu UNESCO dla młodych naukowców. Jacek wygrał: zdobył jedno z sześciu stypendiów na dwustu kandydatów. Poszedł na Harvard. A po zakończeniu stypendium dostał propozycje pracy na uczelniach w USA. Jednak uparł się, żeby pracować dla Polski.

Niestety, na polskich uczelniach zamiast naukowców rządzili już komunistyczni aparatczycy….
Być może pan Jacek stał się zagrożeniem dla jakiegoś wpływowego środowiska. Twierdzi, że w 1973 roku kierownictwo ELWRO spotkało się w jego sprawie z PRL-owskim dygnitarzem Piotrem Jaroszewiczem. – Uczestnik tego spotkania przekazał mi, że padły tam słowa: “Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim, bo on nas zniszczy ekonomicznie”. Jaroszewicz mówił: “Dobrze, ja go załatwię”. Później się dowiedziałem, że osobiście napisał na mojej teczce w biurze paszportowym: “Nie wydawać paszportu. Powód: dywersja gospodarcza” – twierdzi Karpiński.

Wkrótce pan Jacek został wyprowadzony pod karabinami z zakładu, którym kierował. 200 komputerów, które były w trakcie produkcji, zniszczono.

Karpińskiemu pozwolono wykładać tylko w Instytucie Przemysłu Budowlanego Politechniki, nie w jego specjalności. Nie mógł też wyjechać do świetnej pracy w USA…

W 1978 r. Jacek przeniósł się na wieś, na Mazury. Hodował kury, świnie i krowę. Tam w 1980 roku, po wybuchu “Solidarności”, odnaleźli go dziennikarze. I zapytali, dlaczego sławny konstruktor komputerów zajął się rolnictwem. “Bo wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami” – odpalił Jacek. …

Źródło: 

lustronauki.wordpress.com  

 xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Warto przeczytać odnośnie teamtu:

http://www.historycy.org

oraz

www.pb.pl - Polski-bill-gates-zyje-w-biedzie

 


/ / / / 30 /
Pal | 2014-03-16 13:44:35
Niestety dzisiaj jest tak samo, chociaż socjalizmu już nie ma jest wywalczony kapitalizm. Czyli nie socjalizm ale niedowład i ociężałość umysłowa decydentów niszczy postęp. Smutne to.
Maciej S. | 2014-03-16 18:23:40
Taka własnie jest rola terytorium zależnego do ktorych się zaliczamy. Od pokoleń systematycznie jesteśmy przystrzygani z wartościowego elementu. W najlepszym przypadku jest on skazywany na banicje.
I RP chyba długo się nie powtórzy.
wilk.wroclaw | 2014-03-16 21:34:59
Precyzując, to bohater artykułu zamieszkał we Wrocławiu dopiero w roku 2003, wcześniej nigdy nie był związany z naszym miastem, ani z jakimkolwiek przedsiębiorstwem z Wrocławia. Biorąc to pod uwagę, nie do końca widzę Jego związek z Wrocławiem w aspekcie ELWRO...
fOOd | 2015-11-03 16:41:43
O Panu Karpińskim pisze się przeważnie w superlatywach słusznie akcentując jego wielki talent i inteligencję. Jego koleje losu ściśle związane są z polityką i realiami ekonomicznymi czasów, w których pracował. Aby nie spłycać biografii tego człowieka warto jednak dodać, że był to człowiek dość "trudny" w obyciu o czym miałem okazję przekonać się trzykrotnie rozmawiając z osobami, które znały go osobiście. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że tezy postawione w tym artykule mijają się z prawdą. Cytuję "Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR." W oparciu o konstrukcję komputera K-202 powstał i doczekał się produkcji seryjnej komputer Mera 400 - pozbawiony pewnych wad pierwowzoru.