maras
| 2013-09-15 19:31:09
Tradycyjnie polecam dzisiaj nowe opowiadanie Zoni, które jak zawsze jest pełne uroku :)
StaSta
| 2013-09-15 21:00:46
Doskonale pamiętam film "Biała grzywa". Opowieść o chłopcu, który zaprzyjaźnił się z dzikim koniem (siwkiem). Koniec smutny, długo nie mogłem uwierzyć, że nie ma dalszego ciągu.
Waclaw Grabkowski
| 2013-09-19 16:47:10
Lubię kino od dzieciństwa. Szlifowałem warsztat pisarski w ten sposób aby każde słowo otwierało w czytających głowach obraz . Zgadzam się z meksykańskim prozaikiem: ,,Kinem jestem zafascynowany od dzieciństwa. Ta fascynacja wzięła się z refleksji, że w ciągu stuleci, ba, tysiącleci, ludzkość nie miała twarzy. Wyjątek stanowili królowie, kapłani, wojownicy, damy dworu. Fotografia wydobyła nas z anonimowości. Ale kino utrwaliło coś więcej – młodość i ruch. Możliwość oglądania dwudziestoletniej Grety Garbo czy Marleny Dietrich to wielkie zwycięstwo nad śmiercią”. Carlos Fuentes.
Jurus
| 2013-09-22 17:20:02
Ja znowu o mojej Lesnicy. U nas, przy ul. Średzkiej , było kino "Robotnik", stare, poniemieckie, ze sceną.
Zawsze przed seansem, kierownik kina, stary Lwowiak, opowiadał jaki film będziemy ogladac i krótko go recenzował. Ze względu na przepiękny lwowski akcent, szczególnie wymowa zagranicznych tytułów i nazwisk aktorów była powodem wybuchów śmiechu. Kierownik nie rozumiał z czego się śmiejemy... Nie pamiętam jak się nazywał, ale spowodował, że zaczynaliśmy interesowac się reżyserami, aktorami - pamięta jeszcze ktoś zeszyty z wklejonymi zdjęciami aktorów i aktorek? Moja siostra ma je do dzisiaj.
Czaja Leszek
| 2014-05-09 18:57:13
Mnie też jest trudno się przyzwyczaić do nowych nazw miejsc, których nazwy utrwaliły się w dzieciństwie i młodości. Ul.Przodowników czy Kino Przodownik można było pozostawić, przecież nie budziły żadnych skojarzeń politycznych. Urzędnicy zmieniający nazwy byli bardziej papiescy niż Papież.
Za naszych czasów była studniówka a potem bal maturalny.
|
||||||||||||||||||||||