Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Pensjonat (dawny), Krynica Morska
tomimaki: Tak. A tu mamy takie coś: . Nie zauważyłem... Który obiekt zostawiamy?
Lutynia, Żagań
Olek Droń: Stifstmuhle - Flachsspinnere -
Hotel zum Weissen Ross (dawny), ul. Plater Emilii, Głubczyce
Hellrid: Zapis numeru 3, miał odniesienie do numeru archiwalnego a nie w terenie, więc przywróć z powrotem. AB1935: Hotel Weisses Ross, Breite Strasse 3.
Bank ING Bank Śląski placówka w Krapkowicach, ul. 1 Maja, Krapkowice
Hellrid: Los dla tego budynku nie był łaskawy, ponieważ go przebudowano, ale dalej jest bankiem - obecnie Bank ING, 1 Maja 2. Tutaj jest widoczny fragment budynku po lewej
Budynek nr 100-100b, ul. Opolska , Krapkowice
Hellrid: Budynek znajdował się przy ul. Opolskiej, obok fabryki papier został znacznie przebudowany jeszcze przed II wś. Druga fotka: , widać to samo miejsce z charakterystyczną wieżą tutaj:
Budynek nr 66, ul. Opolska , Krapkowice
Hellrid: Opolska 66, tworze obiekt.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Hellrid
sawa
sawa
Hellrid
Zbigniew Waluś
Hellrid
chrzan233
chrzan233
Hellrid
Hellrid
mietok
Iras (Legzol)
Hellrid
Hellrid
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Iras (Legzol)

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Jak Wrocław został gospodarzem kongresu
Autor: Mmaciek°, Data dodania: 2013-02-05 12:24:52, Aktualizacja: 2013-02-05 12:25:12, Odsłon: 2079

Papież Jan Paweł II nie miał wątpliwości, że Kongres Eucharystyczny powinien się odbyć po raz pierwszy w historii w Europie Środkowej. Dlaczego jednak po Sewilli gospodarzem kolejnego był Wrocław? Tę decyzję miasto i Polska zawdzięczają nie tylko umiejętnościom negocjacyjnym kardynała Henryka Gulbinowicza, ale przede wszystkim jego pozycji w Watykanie.

Jak ksiądz kardynał załatwił Wrocławiowi kongres eucharystyczny? Rozmówca po drugiej stronie słuchawki wybucha śmiechem i zaprasza do siebie, do mieszkania na Ostrowie Tumskim. Kilka dni później, zanim kardynał Henryk Gulbinowicz zacznie opowiadać o tym "załatwianiu", najpierw przynosi z gabinetu do saloniku książkę ks. Mieczysława Malińskiego "Gość w dom… Jan Paweł II w Polsce - 1997".

- Ja już stary jestem i pamięć nie ta, co kiedyś.

A tu wszystko jest ładnie opisane i tak jak było - przekonuje ksiądz kardynał i z szelmowskim błyskiem w oku nagle dorzuca: - Kiedyś przy jakiejś okazji rozmawiałem z Ojcem Świętym i zapytał mnie, czy czytałem najnowszą książkę Malińskiego o nim.Skinąłem głową, że tak. A papież na to ze śmiechem: "No i co? Jak zawsze więcej księdza Malińskiego niż papieża".

46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu był pierwszym światowym wydarzeniem tej rangi w stolicy Dolnego Śląska od czasów Kongresu Intelektualistów w 1948 roku.
15 kwietnia 1993 roku metropolita wrocławski kardynał Henryk Gulbinowicz wystosował oficjalne pismo do Jana Pawła II. Prośbę rzecz jasna poprzedziły nie tylko konsultacje w kraju - z Radą Główną Episkopatu Polski. Ważny był każdy argument, bo pierwsze tej rangi wydarzenie w życiu Kościoła katolickiego chętnie widziałby u siebie i ordynariusz Gdańska, gdzie narodziła się Solidarność, i Warszawy, było nie było stolicy Polski i wtedy siedziby prymasa, i Gniezna - pierwszego arcybiskupstwa, i Krakowa, skąd wywodził się ówczesny biskup Rzymu, czy wreszcie Częstochowy z Jasną Górą. Kardynał Gulbinowicz z właściwym sobie wdziękiem przekonał wszystkich do Wrocławia. Czy miał w zanadrzu koronny argument, że stoi za nim poparcie Papieskiego Komitetu ds. Międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych, któremu przewodniczył wówczas kard. Eduardo Gagnon? Tego dzisiaj zdradzać nie chce, ale pozycja metropolity wrocławskiego w Watykanie była nie do podważenia. W drugiej połowie lat 70. kardynał Jean-Marie Villot, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej do 1979 roku, zaprzysiągł tajnie wtedy jeszcze arcybiskupa Henryka Gulbnowicza, który stał się odpowiedzialnym za realizację polityki Watykanu wobec katolików w krajach Związku Radzieckiego.

W 1993 roku Związku Radzieckiego już nie było, ale kardynał Gulbinowicz w liście do papieża pisał:
"Za odbyciem tego Kongresu Eucharystycznego w Polsce, z siedzibą Kongresu we Wrocławiu, przemawiają następujące racje: Europa Środkowa po upadku komunizmu, a upadek rozpoczął się w katolickiej Polsce, potrzebuje duchowego umocnienia i prawidłowego ustawienia swoich spraw politycznych i gospodarczych na odwiecznych prawdach ewangelii. Ponadto Światowy Kongres Eucharystyczny da okazję do poprawnej współpracy Kościołów lokalnych Europy Środkowej, które przez z górą 50 lat żyjąc w separacji, nie miały okazji do wymiany swoich doświadczeń. (…) Kościołom lokalnym Europy Środkowej, liczącym grubo ponad sto milionów wiernych, potrzebny jest element scalający, aby przeciwstawiać się laicyzacji różnych proweniencji i odważnie wyciągnąć bratnią dłoń do chrześcijan wielkiej rodziny prawosławia".

W liście tym kardynał odwołał się też do ważnych jubileuszy - w 2000 roku Wrocław miał świętować 1000-lecie powołania przez papieża Sylwestra II diecezji wrocławskiej, w roku 1997 - 1000-lecie męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, patrona Polski.
List, w którym Jan Paweł II powierzył Wrocławiowi organizację Kongresu, nosi datę 29 maja 1993 roku. Papież podkreślił w nim, że w czasie pielgrzymki do Polski w 1987 roku uczestniczył w Ogólnopolskim Kongresie Eucharystycznym, ale z perspektywy dziesięciu lat można uznać go za ważny etap przygotowań do czekającego polski Kościół wydarzenia.
"Tak oto, po raz pierwszy w historii Kongresów, przyszła kolej na Polskę, a w szczególności na prastarą Archidiecezję Wrocławską. Za cztery lata będzie ona gospodarzem światowego spotkania wiernych wokół Tajemnicy Eucharystii.

To zaszczytne zadanie powierza się Kościołowi polskiemu" - pisał Jan Paweł II w dalszej części listu, podkreślając: "Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny odbywający się w Europie Środkowo-Wschodniej, podnoszącej się do życia w wolności po latach ateistycznego zniewolenia, będzie wymownym świadectwem wiary i pobożności eucharystycznej, która pomimo przeszkód lub wręcz prześladowań religijnych, zachowała niezwykłą głębię i bogactwo form. Będzie to więc Kongres wymiany darów duchowych pomiędzy Kościołami Wschodu i Zachodu, Północy i Południa, niemal w wigilię Roku 2000".

- Jest taki zwyczaj, że gospodarz kolejnego kongresu jest zapraszany przez gospodarza aktualnego. Tak się złożyło, że przed nami, w 1993 roku, była to hiszpańska Sewilla. Trzymałem się za kieszeń, bo dla księdza z Polski ceny były tam po prostu zabójcze. No i udało mi się, że zamiast w hotelu nocowałem u sióstr zakonnych. Za darmo - opowiada kardynał Gulbino-wicz, który zdradza, że siostry modliły się w kaplicy, siedząc na podłodze po turecku. - Zaskoczyło mnie to bardzo, ale cóż, co kraj to obyczaj, gościowi nie wypada komentować.

Podczas uroczystej mszy świętej w obecności króla Juana Carlosa, królowej, hiszpańskiej arystokracji, przedstawicieli Kościoła i władz rządowych, papież zapowiedział kolejny kongres, którego motto brzmiało: "Eucharystia a wolność. Ku wolności wyswobodził nas Chrystus".
- I powiedział, że gospodarzem będzie Wrocław. Odpowiedziała mu cisza. Nikt nie wiedział, gdzie to jest. Więc powtórzył "Breslau". I dalej nic. Dopiero jak zgromadzeni usłyszeli "Polonia", wybuchły oklaski - wspomina kardynał Gulbi-nowicz, który podkreśla, że diecezja wrocławska nie była nowicjuszem w organizacji wielkich spotkań. Chrzest bojowy Wrocław przeszedł w 1983 roku w czasie pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, kiedy we mszy na Partynicach wzięło udział ponad milion ludzi.
- A potem dwa razy gościliśmy młodych z Taize. To był dla nas wielki sprawdzian serc wrocławian, którzy przyjęli ich w swoich domach. Ta gościnności sprawdziła nam się w czasie kongresu, podczas którego wielu uczestników doświadczyło prawdziwej polskiej serdeczności - uśmiecha się były metropolita wrocławski.

Ale kongres był też gigantycznym przedsięwzięciem logistycznym. W szczegółowych ustaleniach brali udział przedstawiciele Episkopatu, nuncjusza, sekretariatu stanu Stolicy Apostolskiej z jednej strony i władze rządowe i samorządowe z drugiej. Kardynał do dzisiaj chwali ówczesnego prezydenta Wrocławia Bogdana Zdrojewskiego i wojewodę wrocławskiego Janusza Zaleskiego.
- Spisali się na medal - podkreśla.

W czasie tych wyjątkowych dni na przełomie maja i czerwca 1997 roku papież nie tylko zgodnie z planem koronował obraz Matki Boskiej Sobieskich we wrocławskiej katedrze, ale też kilkakrotnie zaskoczył organizatorów, wyłamując się swoim zwyczajem z ustalonego wcześniej programu. Poszedł do wspomnianej katedry na grób kardynała Bolesława Kominka, wybitnego męża Kościoła, autora listu biskupów polskich do biskupów niemieckich i metropolity wrocławskiego przed kardynałem Gulbinowiczem. Przede wszystkim jednak przyjaciela kardynała Karola Wojtyły.

Jan Paweł II "urwał się" też do Panoramy Racławickiej - jak się okazało, wykorzystał Kongres, by w końcu obejrzeć w skupieniu dzieło Wojciecha Kossaka i Jana Styki, w 1981 roku przewiezione do Wrocławia. Wreszcie pół godziny rozmawiał we wrocławskim ratuszu sam na sam z ówczesnym prezydentem Polski Aleksandrem Kwaśniewskim. O czym dokładnie, pozostało ich tajemnicą. Prezydent zdradził dziennikarzom na krótkiej konferencji prasowej ogólne tematy: bezrobocie, ubóstwo, sytuacja młodych. Podkreślił również, że nie poruszali kwestii związanych z konkordatem, ale warto dodać, że dokładnie w tym samym czasie o konkordacie rozmawiali ówczesny sekretarz stanu Angelo Sodano i minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati.

Przede wszystkim jednak papież ujmował ludzi, jak wtedy, kiedy podczas nabożeństwa ekumenicznego w Hali Ludowej, w obecności kilku tysięcy ludzi… kichnął. Zapadła cisza. Ale kiedy kichnął drugi raz, rozległy się oklaski. I wtedy papież, świetnie wyczuwający nastroje tłumów, powiedział: "Okazuje się, że i kichnięcie może mieć sens ekumeniczny, może służyć sprawie pojednania". A już po mszy, kiedy ludzie krzyczeli: "Niech żyje papież!", odkrzyknął łobuzersko: "Jeszcze wciąż żyję. Kończę siedemdziesiąt siedem lat!".

Na korytarzach wrocławskiej kurii można usłyszeć anegdotę o tym, jak bardzo dla wrocławian ważny był kongres. Do jednego z biskupów zgłosiła się pewna pani prowadząca pewien lokal. I powiedziała, niemalże bijąc się w pierś: - Księże biskupie, nasza agencja jest koło Dworca Głównego. Zamkniemy ją na czas kongresu i przyjmiemy do siebie pielgrzymów. Na nocleg.
Biskup, zakłopotany, grzecznie podziękował za zaangażowanie, a dzisiaj czasami zaufanym opowiada, jak wagę kongresu doceniały nawet wiadome panie do wiadomego towarzystwa.

A kardynał Henryk Gulbinowicz z dumą opowiada, że zagraniczni goście naprawdę poznali, co to jest polska gościnność - kiedy przyszło do płacenia rachunków za pobyt w hotelu, każdy słyszał, że wszystko uregulował gospodarz.
- Do dzisiaj dziękuję dyrektorowi hotelu, że tak nam się udało wynegocjować cenę, iż mogliśmy ją udźwignąć - przyznaje kardynał, ale jak te negocjacje wyglądały, zdradzić nie chce.
I słusznie, ważniejsze, że były skuteczne.

 

Katarzyna Kaczorowska

Gazeta Wrocławska, 25.05.2012


/ / / 1997 /