Pozwalam sobie przytoczyćc fragment książki autorstwa Pana Stanisława Kota ps."FELIS" , na spotkaniu z którym część z nas miała sposobność być i poznać autora. Fragment przytoczony poniżej nawiązuje do opowiadań, przekazów czy legend dotyczących gapy znajdujacej się na wieży Stadionu Olimpijskiego. Wydarenie niżej opisane miało miejsce jesienią 1946 r.
"Z chwilą przybycia na miejsce stwierdzilisśmy, że stadion, na którym miały sięe odbyć zawody, istniał - ale tylko z nazwy. Cała murawa boiska pokryta była lejami bomb. Tory lekkoatletyczne stanowiły olbrzymi rów przeciwlotniczy, w którym w czasie oblężenia Wrocławia zamaskowane były niemieckie wozy bojowe.
Słupy o obwodzie ponad metr i wysokości kilkunastu metrów, które niegdyś służyły do elektrycznego oświetlenia stadionu przewalone były na szerokości całej murawy boiska, przełamane i powyginane niczym zapałki siłą wybuchu bomb i pocisków artyleryjskich. Trybuny murowane, okalające płytę boiska w kilkunastu miejscach były przerwane, a wyrwy murów tworzyły szerokie prześwity tak, że gruz w olbrzymich zwałach zalegał przestrzeń całego stadionu. O miejscach siedzących nie było mowy, gdyż z ławek pozostały fragmenty betonowych podnóżek, które tworzyły dziwny widok.
Termin przygotowania stadionu był krótki. Wojsko z zapałem wzięło się do pracy i po kilkunastu dniach leje po bombach oraz rowy przeciwlotnicze zostały zasypane i wyrównane z płytą boiska, a części betonowe i żelazne usunięte poza obręb stadionu. (...)
Wokół boiska umieszczono transparenty i flagi co stwarzało nastrój i uroczysty charakter (...).
Z niecierpliwością oczekiwalismy przybycia dowódcy Okręgu Wojskowego gen. Stanisława Popławskiego, który osobiście miał dokonać otwarcia zawodów i wygłosić krótkie przemówienie wprowadzające (...).
Po przyjęciu raportu od majora - dowódcy organizacyjnego zawodów generał podniósł rękę i wskazując na wieżę zegarową stadionu ostrym głosem spytał:
- Co to jest ?!
Oczy wszystkich zwróciły się we wskazanym kierunku, gdzie na wysokości około ośmiu metrów na całej szerokości wieży umieszczony był czarny orzeł z rozpostartymi skrzydłami trzymający w szponach hitlerowską swastykę.
Trudno wytłumaczyć, jak to się stało, że w tłoku codziennych prac porządkowych nikt z dowódców ani żołnierzy nie zwrócił uwagi na tak ważny szczegół (...).
Jako dowódca plutonu porządkowo - technicznego zacząłem intensywnie myśleć nad rozwiązaniem tego problemu. Mimo woli spojrzałem na kawalerzystów trzymających w rękach lance. Razem z żołnierzami w szybkim tempie zorganizowaliśmy dwie lance ułańskie. Czterech chłopców złączonych rękoma skupiła sie u podstawy wieży, podczas gdy dwóch pozostałych tworząc piramidę sportową na ramionach kolegów systematycznymi uderzeniami lanc podważało uchwyty orła.(...).
Generał w otoczeniu oficerów sztabu oraz towarzyszących osób cywilnych, w spokoju przyglądał się wykonywanej pracy, podczas gdy widzowie z zaciekawieniem obserwowali zmagania żołnierzy (...)
Wtem w ciszy dało się słyszeć zgrzyt pękającego metalu. Powoli ustępowała z muru cała sylwetka orła.
Część z publiczności pozostawiła wolne miejsca pod wieżą - w tym momencie nastąpiła oczekiwana chwila. Ciężka masa żelaza przedstawiająca symbol III-ciej Rzeszy ze zgrzytem oderwała się od wieży i z trzaskiem spadła na puste miejsca trybun. Na dole pozostały tylko fragmenty i powyginane części złomu, które tak niedawno stanowiły oznakę grozy, a zarazem potęgę hitlerowskich Niemiec.
Wśród tysięcy widzów i wojska nastąpiło odprężenie - zerwała się burza oklasków."
Żołnierze zostali uroczyście na płycie stadionu pochwaleni przez generała, a on sam wydał zezwolenie na rozpoczęcie pierwszych zawodów hippicznych na wrocławskim Stadionie Olimpijskim.
"Ze Lwowa do Wrocławia - zbiór wspomnień z lat młodości 1938 -1948" Wrocław 2004 str.146-149 autor Stanisław Kot - "FELIS"