" I wtedy właśnie do basenu nr I (tego przy Szpitalu Wojewódzkim) weszli robotnicy. Gęsiego posuwali się ścieżką wytyczoną przez saperów. Było ich sześciu. W pewnej chwili wybuch miny rzucił ich na błotniste dno basenu.
Potem dopiero odtworzono bieg wydarzeń. Prawdopodobnie pierwszy z nich nadepnął na zegarową minę i urichomił drzemiący od dziesiątków lat mechanizm. Za nim - bo przypominamy szli gęsiego - przeszedł drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty. Jeszcze siódmy przeszedłby bezpiecznie, a ósmy wyleciałby na minie w powietrze. Ale ich było sześciu. Potężny wybuch siłą podmuchu potłukł szyby w pobliskim szpitalu. Robotnikom na szczęście nic się nie stało. Jeden z robotników, którzy padli nw dno pokryte szlamem rękoma natknął się na kolejną minę, która szczęśliwie nie wybuchła, rozbroili ja saperzy"
bonczek/hydroforgroup/2005 na podstawie wspomnień Tadeusza Chładzińskiego , prezesa Spółdzielni Pracy Robót Wodno-Melioracyjnych opublikowanych w Kalendarzu Wrocławskim 1969" w artykule Michała żywienia "Ofiarna Spółdzielnia".