Neo[EZN]
| 2005-06-09 23:23:07
Bardzo fajnie pokazane jest życie "Breslauczyków" (niemieckich Wrocławian) - wyobrażenia tego życia brakuje mi przy oglądaniu starych zdjęć zaginionego miasta. Patrząc na zdjęcia widzi się ludzi ale nie wie się prawie nic o tym jak wyglądało ich życie. Niektórzy chodzili do szkoły, inni pracowali, czasem chodzili do kin, teatrów. Bardzo spodobało mi się zamieszczone dzisiaj zdjęcie uczniów w szkole na Sępolnie - ktoś uwiecznił chwilę kilkunastu osób tuż przed zniszczeniem tego pięknego miasta. Zadaję sobie retoryczne pytania - kim byli ci uczniowie, jacy byli, co stało się po zrobieni uzdjęcia, może wsiedli do tramwaju i poszli do nieistniejącego dwa lata później domu, może poszli grać w piłkę nożną, może któryś z nich obchodził urodziny...
Takie chwile trzeba zapisywać, zapamiętywać bo dzięki tym przekazom można przenieść się do dawnych czasów i poczuć cząstkę klimatu zaginionego miasta zwanego "Breslau"...
Festung
| 2005-06-10 00:21:43
Wszyscy pytani przeze mnie ludzie, pamiętający wrocławskich Niemców czasów nazizmu, mówili jednogłośnie o ich nienaturalnym zachowaniu się. Wszyscy oni mieli jakby maski, pod którymi skrywali autentyczne ludzkie oblicza. Trzeba pamiętać o bliskości KL Dürrgoy, o wszędobylskich uszach i długich łapach Gestapo. Lata nazistowskiej tresury zrobiły swoje- wielu przypominało tresowane zwierzęta. Można to sobie i dzisiaj łatwo wyobrazić, widząc młodych ludzi, podobnie tresowanych w różnych Biedronkach czy Auchanach. Dziadek mówił, że w czasie powstania, wzięci do niewoli Niemcy stawali się normalnie ludzcy, co było raczej nienormalne. Zdziwienie budził uśmiech na ich twarzy, swobodne opowieści o rodzinie, ojczystych stronach, przeklinanie Hitlera i tej całej jego wojny. Terror w Niemczech był niewyobrażalny. Niemiec umieszczony w KL z piętnem AS ( asozial) traktowany był najgorzej ze wszystkich kategorii więźniów, gorzej od Żydów, których Niemcy wszakże za ludzi nie uważali. Szanse przeżycia aspołecznego Niemca były żadne. Trzeba pamiętać, że wysoka dyscyplina w niemieckim wojsku, też na swój sposób była sztuczna- służył temu m. i powstały na początku wojny obóz w Groß Rosen, do którego zsyłano żołnierzy nieprzestrzegających zasad wojskowej służby. Za większe przewinienia bezlitośnie zabijano, z zasady z dużym rozgłosem. Znane są moim bliskim przypadki, że w czasie obrony miasta okresu F.B., Gestapo czy FP aresztowały rodziny żołnierzy, którzy zdezertowali. To wszystko położyło się cieniem na parę generacji Niemców. Uwiecznione obrazy miasta i jego ludzi z radosnym, swobodnym obliczem, są z zasady sprzed I Wojny- czasu potęgi gospodarczej, ładu i spokoju keiserowskiej Rzeszy Niemieckiej. Na wielu fotografiach czasów NS wyczuwa się dyskretny urok goebelsowskiego Ministerstwa Propagandy i Oświecenia Publicznego. Warto o tym pamiętać.
|
|||||||||||||||||||||||||