Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Krasnal Kanonier Antek, Wrocław
Zdzisław K.: To pocisk nie do tej armaty :((
Panoramy Szprotawy, Szprotawa
Popski: Na aukcji obieg 1929 r. Skorygowano górne datowania całej serii.
Klasztor Ubogich Sióstr Szkolnych de Notre Dame (dawny), ul. Warszawska, Głubczyce
Hellrid: Oba budynki znajdowały się na ulicy Warszawskiej (Botenstrasse), stały na przeciwko siebie, co jest widoczne tutaj: , jedynie nowy klasztor przetrwał - obecnie jest tam szkoła muzyczna. Tworze obiekty.
Port rybacki, ul. Bosmańska, Krynica Morska
Lekok: Dzięki:)
Pensjonat (dawny), Krynica Morska
Lekok: Czyli ulica Portowa?
Zakład Ubezpieczeń Społecznych - Inspektorat w Głubczycach, ul. Bolesława Chrobrego, Głubczyce
Hellrid: Budynek istnieje, obecnie znajduje się w nim ZUS, jest nawet już obiekt:

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

mietok
Iras (Legzol)
Hellrid
Hellrid
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Alistair
Alistair
MacGyver_74
Sendu
Parsley
Sendu
Rob G.

Ostatnio wyszukiwane hasła

Zdjęcia lotnicze, Zdjęcia lotnicze gró, ogo, zorka w cieplicach, szpital gryfów śląski, szpital lwówek śląski, Zdjęcia lotnicze b, celwiskoza w Jeleniej, muszyna nestor, gryfów Śląski ul. Rzeczna, wrocław, Odra tower, Księgi, koszary wojskowe w Jeleniej Górze, koszary wojskowe e, luty, przemysł w Jeleniej Górze, browary osiedle, fabryki w Jeleniej Górze, powiat s, piastowska jedlina zdroj, fsd, jedlina, jedności narodowej, mapy, Łodygowice, lotnicze, poznańskie tramwaje, Kościół, Kościół na, Kościół na Ś, złotego pucharu, Kościół na sl, Kościół na Ślęży, Ślęża, jelenia zajezdnia, kras, Friedenshoffnung jedlina z, Friedenshoffnung Jedlina Zdroj, siedlecka warszawa, boguszów stacja, Namysłów liceum, litzmannstadt, wałbrzych dworcowa, sobótki, nowy kosciol, Steingrund Schule, Bartoszowicka, malczyce, rondo ch, Schule Lehmwasser, Shule, oleśnica, wyspa, Lehmwasser, Bartoszowice, Lwówek śląski, Łojowice, orla wroclaw, Jagielno, nowogard, raclawicka, skarbowcow, Carl, Panorama wrocławia, Pełcznica świebodzice, Jelenia Góra, ekonom w, Carl wurbs, Wrocław w roku 1850, Wrocław 1850, lipno, ścinawka średnia, szkoła w je, szkoła w Jeleniej, Miernicza 20, Piechowice, Piastów, Piasto, leszno dworzec, nefrytowa, szkoła w Cieplicach, lubinowa, Kamyk, Zero, swidnica, białołeka, tarchomin, gal, Schön, szkoła w Jeleniej Górze, kłodzko, szkoły w Jeleniej Górze, zagony, jawor, Modlin, łososina, kleinburg, spółdzielcza wrocłąw, Godków

 
 
 
 
Rozmowa z profesorem Olgierdem Czernerem
Autor: Neo[EZN]°, Data dodania: 2005-02-21 14:54:32, Aktualizacja: 2005-02-21 14:54:32, Odsłon: 3509

Rozmowa odbyła się 29 stycznia 2005 roku w mieszkaniu pana profesora
Zdjęcie nr 1
prof. Olgierd Czerner - architekt, konserwator zabytków, który ponad trzydzieści lat pełnił funkcję dyrektora Muzeum Architektury we Wrocławiu, członek Światowego Stowarzyszenia Opieki nad Zabytkami (ICOM). Doprowadził do uratowania gotyckich kościołów miasta, wielu pojedynczych zabytków i zespołów kamienic, za co wyróżniono go nagrodą Ministra Kultury i Sztuki. Odpowiadał za konserwację płótna Panoramy Racławickiej (wg www.bolec.info).

1. Kamieniczki przy Złotym Kole
2. Poczta przy ul.bł.Czesława
3. Muzeum przy pl.Muzealnym
4. Zamek Królewski na pl.Wolności
5. Muzeum Architektury - detale
6. Odbudowa Rynku
7. Wrocław tuż po wojnie

prof.Olgierd Czerner: Panowie to fonetycznie zapisują?

Michael Vratislaviensis: Nie, będziemy pamiętać. Jest nas tylu, że każdy z nas jakąś część zapamięta. Na pewno każdy z nas ma jakieś pytanie do pana. Wie pan, staramy się zgłębiać tę wiedzę. I tak np. jeżeli chodzi o Wrocław przedwojenny - jeżeli chodzi o widoki i architekturę - z tym nie ma kłopotu. Gorzej jest - lata zaraz powojenne czy lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte, gdyż tutaj są bardzo skąpe źródła jeżeli chodzi o materiały fotograficzne i dlatego właśnie staramy się jakieś informacje na ten temat zebrać - co było, jak wyglądało. Ja np. ostatnio oglądałem zdjęcia pana Arczyńskiego z lat 50. i co mnie zaintrygowało? To, że przy Kazimierza Wielkiegomiędzy Ruską a Heliosem, kamieniczki - one były odbudowywane... Są na tych zdjęciach bez tynków z gołymi cegłami... Czy ocalały one czy może w jakimś szczątkowym statium były?

O.C.: Czy panu chodzi o ten fragment między Heliosem a ulicą Ruską?

M.V.: Tak.

Zdjęcie nr 2

O.C.: Nie. To są autentyczne kamieniczki. Może tam jakaś jedna, może ta skrajna - bliżej Heliosa ale w zasadzie były, zresztą i dalej ten ciąg, gdzie jest Helios istniał, chociaż ten był zrujnowany. Portal, ten który jest w budynku Złotej Korony, tam gdzie się wchodzi do Orbisu to jest właśnie stamtąd przeniesiony - ze zrujnowanej kamienicy. Kamienice na tym fragmencie są w zasadzie autentyczne jeżeli o taki szczegół państwo pytają.

M.V.: Nie no ja właśnie te zdjęcia zobaczyłem, były te budyneczki bez tynków, z gołą cegłą, ona tak wyglądała #QUOna świeżo#QUO, szczególnie w części szczytowej...

Zdjęcie nr 3

O.C.: Chyba, że pan mówi o tych vis 'a vis.

M.V.: Nie, Psie Budy nie.

O.C.: Hmmm... Ciekawe bo to są w dużej mierze autentyczne elewacje, takie z końca XVIII wieku.

M.V.: Proszę powiedzieć jak wyglądała sprawa jeżeli chodzi o takie gmachy jak budynek poczty przy dzisiejszej ulicy Biskupiej bo na zdjęciach widać, że budynek był cały ale wypalony?

O.C.: Tak. Budynek stał, choć był wypalony. Była żelazna, stalowa konstrukcja kopuły. Na tej jednej elewacji (to była wschodnia elewacja) na ryzalicie była jakby oś wejściowa. Było też wejście monumentalne od strony Wita Stwosza, więc ta kopuła akcentowała to wejście, dzisiaj to się nazywa ulica Błogosławionego Czesława. Ale tak w ogóle to ona stała w bardzo dobrej, takiej porządnej ceglano-kamiennej (...?). No ale nie było szansy na jej odbudowę wobec tego zadecydowano się to, z wielkimi zresztą trudnościami, rozebrać, tylko przeniesiono portal, który był od strony dziedzińca.Poczta stanęła od strony Wita Stwosza na miejscu dawnego pałacu S. łukasza Hildebranta, więc ten portal wyjęto i przeniesiono do kamieniczki, chyba Rynek 3. To jest portal łukasza Hildebranta, przeniesiony z dziedzińca poczty. Gdy wtedy budowano to widocznie uznali, że tyle trzeba z tego pałacu zachować.

M.V.: Ale czy decyzja o wyburzeniu poczty to była decyzja polityczna?

O.C.: Nie, to przesada.

M.V.: Znaczy ja mówię polityczna bo wiadomo...

O.C.: To tak jak jest ta dyskusja o tym wypalonym Muzeum na pl.Muzealnym, koło Komendy Policji. To rzeczywiście był wielki gmach, choć też ciekawe, że Niemcy w swoich przewodnikach tuż sprzed wojny jakoś na jego rangę czy też charakter w ogóle nie wskazywali. Dla nich on był mało znaczący, czy też może dlatego, że nikt się w tym czasie nie zajmował architekturą XIX wieku i przechodzono na tym do porządku dziennego. No ale co by nie było to było wielkie gmaszysko, obłożone żółtą cegłą. Miał sporo wystroju rzeźbiarskiego na gzymsie i bardzo monumentalne schody, to pamiętam. No ale zastanawiano się co z tym obiektem zrobić. Nieżyjący profesor ? pamiętam, że przygotował projekty odbudowy i jakiejś adaptacji, to musiało być koło 60. roku dlatego, że pamiętam, że tam zmieścił teatr pantomimy, zmieścił Operetkę, zmieścił tam jakąś galerię i ciągle nie było wiadomo co z resztą tej powierzchni zrobić. Takie szkice były przygotowane. Władze się zwróciły do państwowej komisji planowania gospodarczego (to była centralna instytucja) no, która przygotowywała plany krotkofalowe i perspektywiczne. I wtedy przyszła z Warszawy taka odpowiedź, ze ani w tej, ani w pięciu następnych

Zdjęcie nr 4
pięciolatkach nie przewiduje się jakichkolwiek nakładów na cele kultury we Wrocławiu. Z tego wynikało, że do roku 85-90 komisja planowania nie przewidywała jakichkolwiek środków na cele kulturalne, no więc władze stanęły w sytuacji bez wyjścia. Równocześnie jak wiadomo to był czas kiedy realizownano ogólnokrajowe zadanie - 1000 szkół na 1000 lecie, które to zaproponował kiedyś Gomułka i wtedy to realizowano. Wymyślono, że w tej sytuacji gmach trzeba rozebrać, bo i tak nie ma pieniędzy na jego odbudowę i w jego miejscu wznieść szkołę 1000-latkę. I tak się stało.

Jacekq: Trzeba było inne przeznaczenie wymyslić temu budynkowi, np. szkołę.

O.C.: Na szkołę to się nie nadawało.

M.V.: Jeszcze wrócę do Poczty. Kiedy wyburzono budynek poczty?

O.C.: Pocztę to mogę tylko tak mniej-więcej powiedzieć. Ale moim zdaniem to było wyburzane ok. roku 1955. Jakoś wtedy.

M.V.: A czy jakaś dokumentacja fotograficzna budynku poczty z okresu powojennego jest zachowna?

O.C.: Powojennego? Myślę, że tak. Najwięcej zdjęć zrujnowanego Wrocławia wykonała Krystyna Gorazdowska, która kilka lat temu zmarła. Wykonała zarówno na takich dużych kliszach 10x15 twardych i miękkich jak i wykonała na błonach wąskich, małoobrazkowych. Tych negatywów dużo jest w Muzeum Architektury. Te małoobrazkowe staram sie rozszyfrować, nie wiem czy je wszystkie rozszyfrowałem więc przypuszczam, że takie tam by się znalazły. Jak wiadomo zdjęcia zrobił Arczyński. Ale był też taki fotograf, Niemiec, który wyjechał. Nazywał się J. i on też trochę zrujnowanego Wrocławia fotografował ale byli też i inni, może nieprzypadkowi to byli właściwie fotoreporterzy. Był taki pan, nazywał się Cz. ale przyznam się że nie wiem gdzie by były jego negatywy, może Muzeum Historyczne je wyłowiło. Największe zbiory były po Gorazdowskiej. Gorazdowskiej są w Muzeum Historycznym (...)

M.V.: A jak wyglądała sytuacja z Zamkiem Królewskim, bo z tego co nam wiadomo - była przygotowana koncepcja odbudowy?

O.C.: Tak, była i istnieje, zrobił ją mój sąsiad pan Przyłęcki, jeden z projektów, bo mi się wydaje, że były wcześniejsze. Jeden robił też pan inż Dąbrowski. Może i Małachowicz coś robił. W każdym razie, jak wiadomo było zachowane tylko to boczne skrzydło

Zdjęcie nr 5
a reszta była wypalona. Najbardziej zburzony był ten odcinek z rokokowymi wnętrzami, który łaczył główny korpus ze skrzydłem XIX wiecznym od strony pl.Wolności. Na pl.Wolności były w niektórych fragmentach b.duże zniszczenia, a taki jeden, który tam zresztą jeszcze stoi - zaplecze kuchenne stanowił - był zachowany. Było też zachowanej trochę takiej arkadowej loggi, która jest zresztą gdzieś w kawałkach złożona. W kazdym razie (...) p.Sarnowska - archeolog (...) prowadziła oddział archeo Muzeum Śląskiego i ona miała takie ambicje, żeby to muzeum usamodzielnić (...) i dla jego potrzeb odbudować cały ten kompleks. In on był tak przygotowany do odbudowy kompletnej, wszystko dla potrzeb tego muzeum archeo. Z tym, że muzeum przeniosło się tam, gdy już zostało odbudowane najstarsze skrzydło - środkowe, i to nazwijmy #QUOlewe#QUO czyli wschodnie. To już wystaczyło pani Sarnowskiej. I tak było lepiej niż w Muzeum Śląskim (gdzie jest mało miejsca), no i tam się przeprowadzili. A tymczasem ta cała inwestycja stanęła po tym jak już tyle odbudowano. Gdy muzeum zaczęło funkcjonować to już nie dostało pieniędzy na restaurację pozostałej części.

M.V.: W którym roku wyburzono tą pozostałą część zamku?

O.C.: Mnie się wydaje, że to dość sukcesynie się działo, w miarę jak miały miejsce jakieś rocznicowe obchody, które zwykle koło 8 maja przypadały (któraś tam rocznica wyzwolenia ziem zachodnich) bo wtedy uważno, ze Wrocław jest nie tylko stolicą Dolnego Śląska, ale i miastem, które generalnie reprezentuje wszystkie ziemie zachodnie i północne i jeżeli tu się odbędzie uroczystość, to ona będzie podsumowaniem dla całości. Agencja, gdy miało coś się dziać, to wtedy gwałtowni e porządkowli, a jak wtedy wpadli na pomysł, żeby odbyć defiladę, tym bardziej, że pierwsza defilada (której ja nie widziałem bo jeszcze nie byłem we Wrocławiu) w początkach maja 45. roku odbywła się właśnie przed ruinami tego pałacu, więc to było miejsce #QUOkultowe#QUO. Z drugiej strony placu była komenda Policji. Moim zdaniem to się działo, między 55 a 60 dlatego, że pod murami tych ruin leżały romańskie elementy nie z tego pałacu, tylko niemieckie. Muzeum miało tam jakieś lapidarium i te detale (romańskie i renesansowe) były tam złożone między skrzydłem a zrujnownym ogrodem (...) Była awantura, że dla porządkowania tego wszystkiego trzeba było te kamienie stamtąd zabrać - to było po 65 roku, pracowałem wtedy w muzeum. Pamiętam, że niedawno zmarła p.dyrektor Starzewska do mnie wtedy dzwoniła i powiedziała, że #QUOjak panu uda się to wywieźć to ja to panu daję#QUO. No i ja to wszystko stamtąd wywiozłem. Ok. 1966, 1967 roku. Wtedy robiono tam ostateczne porządki. Nigdy nie udawało się to do końca, ponieważ w tej części zachowanej mieszkali pracownicy i zawsze to grzęzło na tym, że trzeba by było dać mieszkania, żeby ich stamtąd wyprowadzić i coś tam ewentualnie zburzyć. Także ten kawałek został dlatego, że nie miano mieszkań dla tych osób (...) Przypuszczam, ze był też nacisk Muzeum Archeologicznego.

MT: Nawiązując do pana wypowiedzi - w muzeum przy ul.J.Kapistrana jest zbiór części rozebranych budowli i czy to, co udało się panu przetransportować jest tam przy muzeum?

O.C.: Ale nie na tym placu. Romańszczyzna jest w środku. Renesansowe kolumny też są wewnątrz w kościele... także to, co tam jest to już są skutki, po pierwsze kopania tunelu na pl.Dominikanskim - to są głównie okładziny fosy wewnętrznej, fortyfikacji XVI wiecznej. Sporo detalu przywożono z wykopów pod hotel i Galerię Dominikańską i z różnych miejsc - z ul.Kuźniczej, Więziennej, Wszystko to było inwentaryzowane i późnej to zwożono. Nigdy nie udało mi się przekonać, żeby ten teren ogrodzić, choć nie wszystko tam leży.

M.V.: A proszę mi powiedzieć - gdy odbudowywano Rynek - czym się kierowano decydując się na tego typu wystrój fasad, bo wiadomo, że jest to dosyć swobodna interpretacja tego co było w poprzednich wiekach i na przykład budynek poczty na ul.Świdnickiej (zachował się w całości), dosyć okaleczono. Co przyświecało wtedy ówczesnym architektom?

O.C.: To pytanie wymaga dłuższej odpowiedzi. Naświetlenia sytuacji generalnej. Otóż jak wiadomo wszystko się właściwie zaczęło nie tyle od Wrocławia co od Warszawy, w tym sensie, że ona była bardzo poważnie zburzona - przede wszystkim starówka warszawska i ciąg królewski. Generalny konserwator J.Zachwatowicz już w lecie 1945 roku na spotkaniu z ocalałymi historykami sztuki sformułował program, który mówił, że naród i zabytki to jedno. żeby przywrócić ciągłość historyczną narodowi to trzeba przywrócić zabytki. Co było sprzeczne z generalną doktryną konserwatorów sformułowaną w latach międzywojennych - natomiast niewątpliwie, wytyczało jakiś program dla Warszawy, bo przecież w doktrynie konserwatorskiej uważa się, że faza istnienia zrujnowanego zabytku jest również fazą, która wymaga opieki nad taką ruiną, a trudno sobie było wyobrazić, że warszawiacy wrócą do mieszkania na zabytkowej ruinie, więc taka doktryna międzywojenna nie bardzo przystawała do warunków, których nie trudno było zauważyć. Choć byli historycy sztuki, którzy występowali przeciwko tej propozycji rekonstrukcji.

jacekq: To byłoby podobne bardziej do forum romanum niż do miasta.

O.C.: Oczywiście, ale większość ten plan zaaprobowała. Dla Warszawy to było dosyć łatwe w tym sensie, że warszawska starówka była przed wojną przez studentów zmierzona (w latach międzywojennych) i tę dokumentację zdołano uratować (została przed wojną wywieziona bodajże do Piotrkowa Trybunalskiego). Krótko mówiąc mieli dla starówki całą dokumentację i jak wiadomo, starówkę odbudowali, co się skończyło m.w. w 1953 roku przy pewnych odstępstwach (...)
Ale co najważniejsze to było obserwowane przez innych (i z innych ośrodków w Polsce), którzy zaczęli warszawiakom tego może i zazdrościć, a poza tym tą samą zasadę przyjęto przy odbudowie Poznania, gdzie sprawa była dość prosta bo tam właściciele wrócili do swoich budynków. (...)

Tam /w Warszawie/ Zachwatowicz powiedział takie ładne zdanie, że odbudujemy w stanie żywym w naszej pamięci i dostępnym w materiałach. Przyporządkowanie takiego programu Wrocławiowi było dosyć wątpliwe dlatego, że takich, dla których to było żywe w pamięci - już wyprowadzono i tu był ten główny kłopot, bo z jednej strony zazdroszczono (i też pamiętajmy że to były czasy kiedy w architekturze tej #QUOpozostałej#QUO obowiązywał program realizmu socjalistycznego, czli architektura realistyczna w formie a socjalistyczna w treści) (...)

Były dwie alternatywy - albo rekonstrukcja albo architektura socrealizmu. Nie było konstruktywizmu, funkcjonalizmu - to była architektura kosmopolityczna. Więc na siłę zaczęto wymyślać program, który uzasadniałby rekonstrukcje we Wrocławiu. Ponieważ hasła warszawskie nie bardzo do tego pasowały, to oczywiście uważano, że trzeba to uczynić dla stworzenia właściwej oprawy zachowanemu Ratuszowi. Trzeba pamiętać, że we Wrocławiu było bardzo mało dorosłych architektów, ok. 8-10 w całym Wrocławiu. Czyli też nie bardzo była szansa na to, żeby otworzyć tu pracownie itp... Następnie - był niesamowity bałagan w zbiorach archiwalnych i bibliotecznych. Znalezienie czegokolwiek nastręczało ogromnych trudności. Każdy się brał do tego, żeby porządkować, zagarnąć. Trochę materiałów było w Bibliotece Uniwersyteckiej, trochę zdjęć, ale nieuporządkowanych, było też archiwum Policji Budowlanej na pl.Solnym. To były właściwie dwa miejsca gdzie można było coś znaleźć, ale były wielkie braki. Trudno było do czegoś dojść. Nie było tak jak w Warszawie, gdzie wszystko było zmierzone. Więc ci koledzy /architekci/ sięgali do tego co było w dyspozycji. Przede wszystkim były publikacje Rudolfa Steina. W Książce #QUOWrocławskie kamienice#QUO były narysowane całe ciągi pierzei rynkowych. Stein to narysował tak, jak on widząc zachowane domy, mógł w przypadku braków wrysować tam jakąś propozycję, rozwiązanie, które wcześniej istniało. A w tej /drugiej/ książce (...) były narysowane pierzeje bloku śródrynkowego. Krótko mówiąc - ci którzy to projektowali - sięgnęli do ksiażek Rudolfa Steina i na nim się opierali. Niezwykle rzadko trafiali na coś, że on się pomylił. Czasami też dokonywano zmian bo np. Stein rysował kamienice, które miały gotyckie szczyty (Rynek 14) a to już było rozwiązanie, które wymagało większego nakładu pracy, więc siłą rzeczy od takich bogatych rozwiązań odstępowano.

Wreszcie też była taka sytuacja, że było kilka wypalonych szkieletów żelbetowych i stalowych po domach towarowych. O ile dekoracje były zniszczone - o tyle sama konstrukcja była wystarczająco mocna. Np. Złotej Korony ale też np. kamienica Rynek 20 bodajże, w sąsiedztwie obecnej Restauracji Cesarsko-Królewskiej. Więc przygotowując projekty, chcąc jak najtaniej to zrealizować, decydowali się na wykorzystywanie konstrukcji nośnych, stalowo-żelbetowych z tym, że rekonstrukcja Steina i te kamieniczki to były kamieniczki z wysokością stropu ok.3-3,2m, a gdy to były domy towarowe to miały one kondygnacje 4m-4,5m, więc na te szkielety domów o wysokości 4m i więcej,nakładano dekoracje kamieniczek. To dawało 3,5.-4m wyższe kamienice. I są właśnie takie kamienice w Rynku z tych powodów podwyższone. Mało tego - na kamienicy Rynek bodajże 20 tam było tak, że kamieniczka miała 5 osi okiennych, natomiast w szkielecie stalowym na osi był filar, więc ona ma 4 okna, gdyż filar należało zachować. To były takie powody. Z drugiej strony próbowano to jednak zbliżyć do formy trochę wcześniejszej, bo pamiętajmy, że w latach pięćdziesiatych nikt nie szanował secesji. Uważano to za niczego nie warty styl. Tak samo bardzo zły był stosunek do elektyzmu XIX w. - więc gdy mówimy o budynku poczty, który miał elektyczną formę to oczywiście, że postarano się tę fasadę zbliżyć do manierystycznej, która jest zresztą bliska temu manierystycznemu budynkowi, który tam rzeczywiście kiedyś stał. Jeszcze był jeden powód. Mianowicie stosunek do handlu, jako takiego był bardzo negatywny. Oczywiście obywatelowi starano się zapewnić odpowiednią ilość sklepów spożywczych, co jakiś czas sklep z butami, np. w Rynku. Ponieważ to jest rynek miasta - zdarzały się lokale ogólnomiejskie (luksusowy fryzjer) i oczywiście rozkład tych uncji wynikał z planowej gospodarki i z tego co miejska komisja planowania gospodarczego orzekła.

Istniało przekonanie, że nasi przodkowie, mając sklepiki w kamienicach też nie mieli wielkich witryn - była okiennica. Więc jeżeli były kamienice XIXw. które miały wielkie witryny (np. tam gdzie jest wojewódzka i miejska biblioteka publiczna był wielki otwór) - uważano, że nie ma takiej potrzeby. Zamurowali i teraz są trzy małe okienka. Jest sporo takich lokali. To wszystko razem rzutowało na propozycje odbudowy. Jeszcze jeden czynnik - bardzo młodzi architekci o różnym stopniu znajomości detalu historycznego popełniali błędy, a nie było takich, którzy ich pilnowali. (...) Istnieją domy, które są dość dobrze zrobione - np. Rynek 18 ale to robił jeszcze ze Lwowa przybyły architekt Witold Radzki, który we Lwowie bardzo piękne rzeczy zrobił (...). Był bardzo wprawny i to co wyszło z jego ręki jest pełne bogatego detalu (Restauracja Cesarsko-Królewska) i fasada późnobarokowa - Rynek 18. On pilnował modelarza, który przygotowywał rzeźby gliniane pod sztukaterie. Bardzo dobra architektka nowoczesna - Jadwiga Grabowska-Hawrylak (zrobiła kamieniczke narożną bloku śródrynkowego, tam gdzie jest barek, wydział kultury). Niektórym detal się nie udał.

M.V.: Proszę pwiedzieć od którego roku jest pan we Wrocławiu?

O.C.: Po raz pierwszy byłem we Wroclawiu w 1945 roku ale tylko kilka dni.

M.V.: Czy pamięta pan dużo z tego czasu?

O.C.: Nie za bardzo. Mieszkałem u krewnych, dzisiejsza ulica Witelona, ulica Parkowa i pamiętam, że z bratem szedłem kiedyś do kościoła katedralnego, czyli musiałem przejść ul.Skłodowskiej i Szczytnicką przez zagruzowany pl.Grunwadzki. Właściwie najbardziej pamiętam wejście do zupełnie opustoszałej willi, która stoi zresztą do dziś (bardzo monumentalna) na ulicy Parkowej, w której był przed wojną konsulat hiszpański. Wszystko było pootwierane, wiatr hulał. Pamiętam z listopada 1945, że wziąłem papier, szlachetny niezwykle, firmowy tego konstulatu, i służył mi jako papier na notatki. Właściwie tyle pamiętam. Pamiętam też tragiczne zdarzenie. Na przeciwko moich kuzynów mieszkali państwo Wiktorowie. On był profesorem medycyny i mieli dzieci. W święto wielkanocne, dzieci poszły do sąsiedniej ruiny. Tam był niewypał i dzieci wyleciały w powietrze. Bliżej Katedry - mało pamiętam. Owszem, kościół katedralny był nie tylko wypalony ale i zagruzowany. Nikt jeszcze nie brał się za porządki.

Alojzyna: A Kliniki?

O.C.: Wydaje mi się, że tam było mniej-więcej w porządku. Dziś żałuję, ze na pl.Grunwaldzkim nie gmerałem. Mój kolega, który przed wojną skończył architekturę (był dosyć bystry) poszedł do Katedry, pozbierał szczątki św.Jana, poskładał i schował. Byli tacy, którzy coś więcej dobrego zrobili. Przyjechałem na studia w 1947 roku i już tu zostałem. Mieszkałem na Biskupinie na ulicy Stanisławskiego. Wtedy domy studenckie były w domach mieszkalnych. To był taki cały ciąg domów mieszkalnych, piętrowych z poddaszami. Była taka zasada, że czterem studentom dawano jedno mieszkanie. Były 2 pokoje, kuchnia i łazienka. Właściwie tylko do Politchniki jeździliśmy tramwajem. Rzadko źeśmy zbaczali. Właściwie całe życie toczyło się na tym odcinku. Mieliśmy spółdzielnię akademicką, dwa sklepy, jeden na Biskupinie, drugi na Skłodowskiej, tam kupowaliśmy jedzenie. Mieliśmy swoje stołówki. Jedna z nich niestety nie istnieje - tzw. Cichy Kącik, okolice domów studenckich na ulicy Pugeta. Tam była karczma, bardzo ładny budynek. Tramwaj wtedy przez Most Grunwaldzki nie jechał, bo most był zerwany, był wsparty drewnianymi konstrukcjami, więc tramwajem jechało się w okolice Rynku dość długo, obok dworca Nadodrze i ta jazda była zniechęcająca. W okolice Rynku nie chodziliśmy. Gdy studia na architekturze były bardziej intensywne to tak, bo wtedy jakaś robota była, gdy np. restaurowano Ratusz w 1949 roku. Czasem można było się przez ten most Grunwaldzki, że tak powiem #QUOprzemknąć#QUO na piechotę. A tak właściwie miezkałem w dzielnicach, które nie były tak mocno zniszczone.

M.V.: A w dzielnice południowe i zachodnie nie zapuszczał się pan?

O.C.: Nie. Pierwsza moja dziewczyna pechowo mieszkała u Urszulanek i miałem wielkie kłopoty dostania się do niej.

M.V.: Proszę mi powiedzieć jak wtedy na przełomie lat czterdziestych, pięćdziesiątych w środowisku architektów odbierano architekturę Wrocławia? Jak to było postrzegane? Teraz mówi się o Bergu, o modernistach, czy wtedy to było zauważane?

O.C.: Mój stosunek był bardzo racjonalny.(...) Kiedy chciałem ratować Pałac Hatzfeldów - wtedy obsmarowano mnie w gazecie, że chcę ratować pałac junkrów pruskich, więc to były rzeczy takie dosyć politycznie kłopotliwe. Jako urzędnik państwowy musiałem lawirować. Gdy budynek był w dobrym stanie to sam się ratował bo można go było użytkować.


Organizator spotkania: Quol
Nagranie dźwiękowe: Danuta B.
Opracowanie: Neo[EZN]

/ 15 /
Gość: Tygrysex | 2005-02-21 15:43:59
Trochę chaotyczna ta rozmowa.
Danuta B. | 2005-02-21 21:43:14
...Psie Budy...
Gość: grace | 2005-03-03 12:27:03
tez tak mysle.
Festung | 2005-02-21 18:11:31
Znalezienie człowieka, który potrafiłby dzisiaj ogarnąć całość zagadnień od 1945 roku jest niemożliwe, takiego po prostu nie ma, bo i nie było. Mnie wywiad z panem profesorem nie rozczarowuje. Profesor miał swój kawałek Wrocławia, jak zresztą każdy z nas. Gdyby nie witryna, w której mam przyjemność kreślić tych parę słów, Wrocław pozostałby dla mnie miastem mało znanym, bowiem przestrzeń, w której zamykało się moje życie, była, jak dziś to postrzegam, bardzo mała. Ironizuję, że miasto najbardziej znają taksówkarze, tramwajarze i outsiderzy z prowincji. Inną sprawą jest, co słuchający ( i czytający) chcieliby usłyszeć. Pewnie wielu szuka w wywiadzie Profesora potwierdzenia modnej dziś tezy, że Wrocław długo pozostawał w ruinie i nie odbudowany został jak potrzeba, bo perfidnie wywieziono zeń cegły ( do Warszawy). Są rozczarowani- nie usłyszeli tego wprost. Inni oczekiwali potwierdzenia, że wszystkie zło spowodowane było ciężką łapą proletariackiej partii. Powojenna historia miasta jest powikłana i wielowątkowa. Brak ogólnie dostępnych, popularnych i rzetelnych opracowań. Wiele osób zmieniło twarz, nie są zainteresowani roztrząsaniem przeszłości. Potrzeba czasu- ja mam go coraz mniej. Szkoda. Wywiad jest bardzo dobry, a najważniejsze, że został uczyniony pierwszy dobry krok, po którym zapewne będą następne. Dziękując za kawał dobrej roboty, życzę kolejnych dobrych pomysłów. Wasz Festung
Gwaihir | 2005-02-21 18:15:23
Popieram. Wywiad jest naprawdę dobry.
jacekq | 2005-02-21 19:49:06
Neo ten wywiad nieco skrócił jak widzę.
Quol | 2005-02-21 21:28:16
...junkrów...
Tadeusz R | 2005-02-22 21:35:51
Dobra robota można reszte sie domyśleć jest kilka detali. Tylko trzeba pamiętac że mimo wszystko ci ludzie mówia językim nowomowy homo sowietikus.
Festung | 2005-02-24 14:20:52
Panie Tadeuszu R. Mówienie, że ludzie występujący w artykule używają sowieckiej nowomowy, jest, mówiąc najdelikatniej, przesadą. Artykuł napisany jest najpiękniejszą polszczyzną, której nie powstydziłby się sam Jan Kochanowski. Inną zapewne sprawą, że nie usłyszał Pan słów, które chciałby Pan usłyszeć. Cierpliwości, będą różne wywiady. Pański wiek pozwala mi sądzić, że mógłby Pan zaistnieć w witrynie w trochę inny sposób. Zakładam bowiem, że ma Pan w swoich domowych zbiorach materiały, które mogłyby być wykorzystane na stronie. Mogą to być np. rodzinne fotografie, wysoko tutaj cenione. Kontakty mailowe są do Pańskiej dyspozycji. Życzę pogody ducha i dużo zdrowia.
Neo[EZN] | 2005-02-24 14:51:39
Z tego co mi wiadomo to Pan Tadeusz wsparł nas ostatnio bardzo interesującymi fotografiami (ogromne podziękowania). Jeżeli jestem w błędzie to proszę o korektę.
Neo[EZN] | 2005-02-21 23:07:42
Niestety tyle (albo na szczęście aż tyle) zdołało się nagrać na dyktafonie Danuty :)
Neo[EZN] | 2005-02-21 23:06:56
Myślę, że będą następne, podobne kroki. Osobiście dziękuję za zorganizowanie tego spotkania a Danucie B. za zapis dźwiękowy tej rozmowy. Koniecznie musimy takie rozmowy zapisywać - ja obiecałem już sobie, że moim następnym zakupem będzie kamera cyfrowa - dzięki niej będzie również możliwy zapis video i dźwięku na raz - materiał będzie trafiał do naszych archiwów na płycie DVD. Powinniśmy co jakiś czas przeprowadzać rozmowy ze starszymi mieszkańcami tego miasta - właśnie w celach poznawczo-dokumentalnych.
Neo[EZN] | 2005-02-22 00:31:04
Dodałem podpisy osób, biorących udział w rozmowie. Nie jestem pewny czy są prawidłowe, proszę sprawdzić.
Gość: Gonzales | 2005-02-22 07:49:26
Wywiad świetny. Jednak IMO wypadałoby słowo "pan" pisać dużą literą :).
Quol | 2005-02-24 08:50:16
Danuta nagrywała spod pazuchy. Sobie myślę, że trzeba było powiedzieć profesorowi, że nagrywamy rozmowę. Wypada.
jacekq | 2005-02-24 11:03:29
Najciekawsze, że profesor sam o to pytał, dlaczego nie nagrywamy!!!
Neo[EZN] | 2005-02-24 11:44:48
Stawiamy pierwsze kroki jeżeli chodzi o organizowanie takich spotkań - myślę, że następnym razem będzie lepiej pod wieloma względami. Trzeba mieć dyktafon albo kamerę na stanie i pytać się gości czy można ich nagrywać.